Kłusownik złapany na "gorącym uczynku"

W dniu wczorajszym Straż Gminna z Dygowa przy współpracy z funkcjonariuszami  Społecznej Straży Rybackiej z Koszalina ,ujęła na „gorącym uczynku” mężczyznę dokonującego zabronionego połowu ryb. Tak ładnie określa się po prostu proceder kłusownictwa. Z relacji strażników dowiedziałem się jak wyglądało działanie służb. Przy jednym z dopływów Parsęty ,na terenie naszej gminy ,w trakcie prewencyjnej kontroli tarlisk ryb łososiowatych strażnicy z Dygowa dostrzegli dwóch mężczyzn. Jeden z nich , brodząc  w strumieniu, przedmiotem typu oścień uderzał w wodę ,prawdopodobnie próbując wbić go w rybę , natomiast drugi osobnik asekurował kolegę z brzegu, przejmując „upolowane” ryby. Widząc sytuację, z której jednoznacznie wynikało ,że jest to kłusownictwo, strażnicy wspomagani przez straż rybacką ujęli mężczyznę z ościeniem, drugiemu , niestety udało się uciec. O zdarzeniu poinformowano policję z Ustronia Morskiego, która przejęła zatrzymanego i przewiozła go na posterunek w Dygowie. Plaga kłusownictwa degraduje środowisko ichtiofauny nie tyko naszej gminy . Dlaczego jest przyzwolenie na ten zbrodniczy proceder ? Popyt.  Jeżeli tak ,to czy ryba na obiad lub kolację zabita w akcie rozrodu to przysmak ? Może fotka narzędzia jakim posługują się „kłusole” oraz krótki film pobudzą wyobraźnię.


Drukuj